sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 1


Otworzyłam oczy i pierwsze co poczułam to rozrywający ból w lewej nodze. Byłam w swoim łóżku. Co ja tutaj robię?! Przecież byłam w lesie! W mojej głowie była jedna, wielka pustka. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się a ja przerażona poskoczyłam.
-Może byś łaskawie wstała?- moja rodzicielka spojrzała na mnie z wyrzutem- Za godzinę zaczynasz lekcje.
Poczekałam do czasu gdy opuściła mój pokój i wstałam. Spojrzałam na swoje podarte jeansy. Na prawym udzie brakowało kawałka spodni, i ogólnie wszędzie byłą krew. Zdjęłam jeansy i schowałam je na dno szafy. Podeszłam do lustra i spojrzałam na obandażowaną nogę. Bandaż ,którym musiałam sobie owinąć nogę gdy wracałam zdążył przesiąknąć krwią,ale bałam się go zmienić. Nie chciałam na to patrzeć. Sięgnęłam do szafy, po nowe, tym razem granatowe rurki,a do tego zarzuciłam na siebie zieloną bluzę. Wzięłam mój szolny plecak a na nogi zarzuciłam podniszczone już czarne vansy. Szybko wyszłam z domu, bojąc się,że spuźnię się na pierwszą lekcje. Wsiadłam na czarny rower w stylu holenderskim i ruszyłam w stronę tak znienawidzonego przezemnie budynku. To nie tak,że nie lubię lekcji w nich przeprowadzanych, po prostu nie należę do tych najbardziej lubinych w szkole. Trzymałam się tam tylko z jedną osobą. Louis. On jako jedyny był ze mną. Był on trochę inny, ale no cóż ja też do tych normalnych nie należałam. Zaparkowalam moim rowerem na parkingu dla nich, gdy nagle poczułam,że kto rzuca mi się na plecy.
-Lou- krzyknęłam za śmiechem i przytuliłam bruneta na przywitanie.
- Cześć kochanie- chłopak zarzucił mi rękę na ramie i zaczęliśm zmierzać w stronę szkoły kierując się do sali biologicznej. Większość osób myślała,że jesteśmy razem, ale co to to nie. Tomlinson jest moim najwspanialszym przyjacielem i nie wiem co bym bez niego zrobiła. Jest także cudwnym materiałem na chłopaka, ale definitywnie nie dla mnie.
Weszliśmy do klasy, gdy rozległ się dzwięk dzwonka. Był on niesamowicie głośny. Rozbolała mnie głowa od tego zagłego huku. Co jest do cholery? Spojżałam na resztę klasy, ale każdy zajmował się rozmowami z innymi. Mój wzrok zatrzymał się na Lidii.
-Ale ten nowy nauczyciel jest sexowny- szeptała do swojej najlepszej przyjaciółki Arii. Ja nie powinnam tego słyszeć. Zaczynałam wpadać w panikę. Co się do cholery dzieje. Przerażona siedziałam skulona w ławce i czekałam,aż nauczyciel wejdzie. Nagle usłyszałam kroki. W klasie wszyscy siedzieli. Co do cholery? Nagle próg drzwi pekroczył nauczyciel. A więc to jego kroki słyszałam. Tylko jak?
W ciągu reszty dnia zauważyłam,że nie tylko słuch mi się poprawił, ale także mój wzrok był niesamowity. Byłam przerażona. Po lekcjach jak najszybciej pojechałam do domu. Nie czekałam nawet na Tomlinsona, chodź powinnam się z nim spotkać, ale puźniej się jakoś to wyjaśni. Dojechałam do domu w rekordowym tempie i szybko wbiegłam do pokoju.
Siedziałam tam może z godzine rozmyślając nad tym co się dzieje, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Och Louis, wejdź- głos mojej mamy rozniósł się po mojej głowie- Hope jest u siebie.
Usłyszałam kroki na schodach, szybko zbliżały się w kierunku mojego pokoju.
-Hej Hopie- chłopak uśmiechnął i rzucił się na mnie- Mieliśmy się spotkać dzisiaj, zapomniałaś?
-Lou, muszę ci coś powiedzieć- od kiedy wróciłam ze szkoły zastanawiałam się nad tym i postanowiłam,że powiem mu prawdę- Ja nie wiem co się dzieje, bo ostatnio gdy byłam w lesie widziałam, ja jakieś zwierze zamordowało kobiete. Zamordowało rozumiesz?- w jego oczach dostrzegłam przerażenie jak i troskę. Tutaj cała moja pewność siebie wyparowała. Nie powiem mu...Poczułam jak łzy wezbrały się w moich oczach.
-Boże Hopie! Nie płacz- chłopak szybko złapał mnie za ramiona i przyciągnął do swojego torsu - Zgłosiłaś to komuś?
-Nie- szepnęłam w jego klatkę piersiową- Boże, ale ja jestem głupia, czemu ja tego nie zrobiłam?
-Jezu Hope, nie jesteś głupia, tylko wystraszona, uspokuj się, będzie ok.
Siedziałam z chłopakiem przez dłuższy czas, nie poruszając już tematu wczorajszej nocy. Byłam wdzięczna,że nie wypytawał się mnie o wszystko. Gdy nastolatek włączył film, poczułam jak moje powieki sklejają się, a ja odpływam do krainy morfeusza.

Gdy otworzyłam oczy, leżałam rozkopana na łóżku. Louisa ze mną nie było. Spojżałam na zegarek, który wskazywał na 10:00. Nareszcie weekend. Podeszłam do szafy w celu znaleziania czegoś do ubrania.
  Po nie więcej niż 30 minutach wychodziłam z domu. Musiałam pobiegać. Ruszyłam truchtem w strone lasu. Jest dzień, nic mi się przecież nie stanie. Gdy mijałam drzewa, mój strach troche urósł, ale nie na tyle,żeby zawrócić. Nawet nie wiem, kiedy mój trucht zmienił się w sprint. Zatrzymałam się dopiero przy starej posiadłości Hale-ów. Nie przychodziło tu wiele osób, ponieważ z tym domem wiązała się przerażająca historia. Mieszkało w nim 11 osób, ale pewnej nocy wszyscy nawzajem się wymordowali. Ocalał tylko Derek Hale, ale wyprowadził się niedługo po wypadku. Wszyscy jednak uważali,że do tego domu nie powinno się zbliżać. Nie raz przechodnie słyszeli wrzaski z okolic domu. 
Odwróciłam się i zaczęłam biec w innym kierunku, gdy nagle poczułam przeszywający ból w nodze i głowie. Upadłam na ziemie, a z moich ust wyrwał się wrzask. Czułam jak ból rozrywa mi głowę. Zacisnęłam dłonie w pięści, ale gdy poczułam krew od razu przestałam. Spojżałam na swoje dłonie. Moje paznokcie zmieniły się w pazury. To tylko sen! Hope obudź się kurwa!  
Z moich ust tym razem wyrwał się ryk. Tak ryk.  Językiem wyczułam kły w mojej buzi. Co  się dzieje?! Nagle wszysto ucichło. Usłyszałam trzask gałęzi. Gdy spojżałam w tamtym kierunku zobaczyłam tylko jak coś wystrzela,a ja nie mogłam otworzyć oczu. Po chwili poczułam rozrywający ból w ramieniu, i nagłe szarpnięcie.
-Szybciej- ktoś ciągnął mnie za ramie. Ból czułam w całym ciele, co chwile się potykałam, ale miałam wrażenie,że osoba, która mnie ciągnęła nie chciała mnie skrzywdzić. Po chwili wpadliśmy do jakiegoś zniszczonego budynku. 
-Usiądź- skinął głową. Byłam roztrzęsiona, więc wykonałam jego polecenie. Wzięła głęboki oddech,a w kącikach moich oczu wezbrały się łzy. Chłopak był lekko zdezorientowany. Usiadł na przeciwko mnie.

 Co się do cholery ze mną dzieje?- tylko tyle zdołałam wykrztusić.
-Hope, wiesz czym jest likantropia?- spojżałam na niego z politowaniem.
-Po pierwsze skąd znasz moje imię,a po drugie tak wiem co to jest. Kiedyś wierzono,że gdy ugryzie cie wilk, możesz zmienić się w pół człowieka, pół wilka.
-Tak zwanego wilkołaka.
-Ale co to ma do rzeczy?!
-Hope. Jesteś wilkołakiem- Wstrzymałam oddech. Czym jestem?!
-Czym? Uwierzyła bym we wszystko,że mam raka, nie wiem, ale mogłeś się trochę wysilić, jeśli chciałeś mnie wkręcić. Nie ma czegoś takiego jak wilkołaki!
-Jestem Derek. Derek Hale - moje źrenice powiększyły się z przerażenia. Przecież on wyjechał! Czy my jesteśmy w jego domu?! - Wilkołaki istnieją, a jeśli mi nie wierzysz to jak wytłumaczysz to?
Jego oczy nagle zmieniły kolor na niebieski, a zamiast paznokci miał pazury.
- Co się tutaj dzieje- szepnęłam sama do siebie. Zamknęłam oczy,a gdy je otworzyłam Derek wpatrywał się we mnie.
-Zostałaś ugryziona, a teraz przemieniasz się w wilkołaka. Dzisiejsza zmiana była spowodowana pełnią. Pomogę ci panować nad mocą, ale kiedy będę cie potrzebować ty mi pomożesz.- skinęłam do niego głową, jednak myślami byłam gdzieś indziej. Chłopak podszedł do mnie i spojrzał na moje ramie.
-Może zaboleć- mruknął, po czym wyrwał z ręki mały, srebrny pocisk. Z moich ust wyrwał się syk.
Chłopak zaczął mi wszystko tłumaczyć. Począwszy od tego kto nas zaatakował. Okazało się,że to byli łowcy. Polują na zmiennokształtnych takich jak my. Dlatego też musimy się ukrywać. A przynajmniej musimy ukrywać to kim jesteśmy.  Potem zaczął mi mówić o wilkołakach. Opowiadać na czym polega zmiana oraz jak nad nią panować.
-Derek, ale dlaczego ja?- to pytanie nie dawało mi spokoju. Dlaczego ja?
- Nie wiem- odparł szczerze- Zostałaś zarażona poprzez ugryzienie, ale nie wiem przez kogo.- dodał uprzedzając moje pytanie.
-Jak to nie wiesz przez kogo?
-Od jakiegoś czasu w okolicy kręci się alfa, ale nie odkryłem jeszcze kim on jest i czego chce. Jest duże prawdopodobieństwo ,że to on cię ugryzł.- wydałam z siebie głośne westchnienie.
-Nie żeby coś, ale ja powinnam już wracać do domu. Jest już - spojrzałam na zegarek- 10:00. O boże już tak późno?!- chłopak zaśmiał się pod nosem z mojej reakcji.
-Hope, nie możesz dzisiaj wrócić do domu- w odpowiedzi na moje pytające spojrzenie odparł- dzisiaj pełnia,a ty chyba nie chcesz wymordować swojej rodziny.
- I co może mam zostać u ciebie?- odparłam sarkastycznie
- A masz z tym jakiś problem? Jeśli chcesz wymordować pół miasta to idź,ale nie mów,że nie ostrzegałem. -Ough!
-Dobra, zrozumiałam, zostanę okey? - teraz byłam już wkurzona. Nie dość,że zmieniam się w jakiegoś pieprzonego wilka to jeszcze mam zostać u niego w domu!
-Uspokój się Hope - mruknął, wskazując oczami na moje pazury.
-Ty mi mówisz,że mam się uspokoić?- warknęłam i do niego doskoczyłam- Ktoś mnie do cholery zmienił w jakiegoś psa, a t...
-Wilkołaka nie psa- zaśmiał się
-Nie przerywaj mi kurwa- Chciałam go popchnąć, lecz on był szybszy i złapał mnie za nadgarstki, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.
-Uspokój się- powiedział tym razem bardziej stanowczo. Wzięłam głęboki wdech, lecz gniew dalej nie chciał opuścić mojego ciała. - Oddychaj
Po kilku minutach złość opadła a ja odsunęłam się od chłopaka. Byłam zła na siebie,że tak szybko straciłam kontrole. Muszę to wszystko przemyśleć.
-To gdzie mam spać?- mruknęłam niby od niechcenia w stronę Dereka. Ten tylko zaśmiał się pod nosem. Nic nie mówiąc odwrócił się i skierował w stronę lekko zniszczonych już schodów i zaprowadził mnie do średniej wielkości pokoju. Był on w jasnym odcieniu szarego. Na środku stało sporych rozmiarów łóżko, a obok był czarny fotel.
-Ten pokój jako jedyny nadaje się do użytku, więc zajmuje fotel. Pożyczył bym ci jakąś koszulkę, ale jeśli jakimś cudem uciekniesz, wątpię,żebyś chciała biegać bez spodni po lesie. 
Spojrzałam na niego zdezorientowana, a on tylko uśmiechnął się do mnie niewinnie. 

***
A więc jest i pierwszy rozdział. Wiem,że trochę na niego czekaliście, ale niestety nie miałam czasu. (Praca & szkoła) Mam nadzieje,że rozdział wam to jednak wynagrodzi. Mnie osobiście się podoba, chociaż wiem,że  mógł by być lepszy.
                                                                           xx 

2 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie :D To widzę że nasza bohaterka jest wilkołakiem :D Rozwalił mnie trochę fakt,że jej matką nie zauważyła na początku tej krwi :D W końcu wszędzie była :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje za komentarz <3 "krew była wszędzie" bardziej dotyczy tego,że na jej nodze, spodniach itp, ale rzeczywiście mogłam bardziej opisać ;)

      Usuń